- Robi się późno, moje drogie dzieci – Silver Hair spojrzała w niebo. Słońce już zaszło, chmury powoli zasnuwały wieczorne niebo. – Musicie się schować, moje małe. Będzie padać.
- Skąd wiesz? – Dayee, najstarszy szczeniak, przekrzywił pytająco łebek.
- Jak będziesz w moim wieku, to się dowiesz – Silver uśmiechnęła się krzywo.
- A co z opowieścią?! – jęknęła Ana, najmłodsza z miotu. – Chcę usłyszeć dalszy ciąg!
- Usłyszycie go. Kiedyś, moje małe, kiedyś...
- Opowiedz im go, Silver Hair – Venye wyszła na polankę. – Doopowiadaj w jaskini. Faktycznie zbiera się na deszcz.
- - -
A więc – zaczęła swobodnie Srebrnowłosa – Blood Talon zrobił to, o co go poprosiła wilczyca imieniem Venye.
Patrzył z niedowierzaniem, jak majstruje gałązkami przy zatrzasku sideł. Po krótkiej chwili, otworzyły się one z trzaskiem, uwalniając jej łapę.
- Jak to zrobiłaś? – Talon przysiadł na ziemi.
- Nie ważne – spróbowała oprzeć się na rannej łapie; zaskowyczała cicho. Spojrzała
na niego. – Musimy wracać, myśliwi zaraz tu będą. Chyba nie chcesz wpaść w ich łapy?
- Nie chcę... – Blood Talon poszedł obok wilczycy, podskakującej na trzech łapach.
Gdy wrócili do jaskini. Wilk zagrodził drogę Venye i zapytał:
- W życiu nie widziałem, żeby jakiś wilk uwolnił się z sideł. Masz mi powiedzieć, kim jesteś. W tej chwili.
- Nie twoja sprawa – prychnęła, chcąc się odwrócić.
Blood Talon skoczył na nią, powalił jednym ruchem i pochylił się nad nią.
- W tej chwili – wywarczał, patrząc Venye wprost w oczy.
_____________
Przepraszam, że tyle zajęło mi to czasu, ale oto daję wam drugą połowę drugiej części Srebrnego Stada